Zrobienie dobrej rzeczy może Ci się bardziej opłacić niż możesz to sobie wyobrazić - karma wraca. Pewien mężczyzna z Pennsylvanii mówi, że jest żywym dowodem tego.
Ten mężczyzna wraz z żoną kiedyś znaleźli wygrywający kupon z loterii i postanowili go oddać właścicielowi.A potem, w pewnym sensie sami rozbili bank. Od tamtego czasu byli wyjątkowo szczęśliwi. Mężczyzna doczekał się w końcu transplantacji płuc, a potem czekała ich jeszcze ekscytująca wiadomość z komisji loteryjnej.
Historia zaczęła się gdy para znalazła warty prawie 2 tys. złotych kupon na zewnątrz pewnego budynku. Kartonik leżał sobie po prostu na chodniku. Rosaline podniosła go ponieważ jej mąż uwielbia loterie. Po powrocie do domu pokazała mu znalezisko, a ten ogłosił, że kupon jest fartowny i wiele warty.
Można sobie pomyśleć, że dla osoby, która od dekady gra w Lotto i nic nie wygrała, ta sytuacja będzie kusząca i dojdzie do wypłaty środków. Ale zamiast tego para podjęła decyzję o małym śledztwie. Mel odwiedził prawie tuzin sklepów i najbardziej znanych stacji benzynowych. W końcu udało mu się znaleźć ślad. W pewnym sklepie sprzedawca wspomniał o kliencie, który skarżył się na zagubiony wygrywający kupon.
Sprzedawca pamiętał numer felernego kuponu i okazało się, że taki sam jest nadrukowany na znalezionym. Sprzedawca w życiu nie spodziewałby się takiej sytuacji, że ktoś przychodzi z odnalezioną zdrapką, a on zna jego właściciela. Był bardzo szczęśliwy.
Mel śmieje się, że dokładnie 3 miesiące po tym zdarzeniu sam wygrał na loterii. O 2 w nocy dostał telefon, ze czeka na niego płuco do przeszczepu. Właściciel zdrapki lotto odpalił parze jeszcze 20% wygranej. Dodatkowo dostali zaproszenie na udział w losowaniu, które odbędzie się 25 i 26 października.
Zamiast zachować wygrywający kupon dla siebie odnaleźli prawowitego właściciela
Opublikowano: 14.10.2016, autor: Dawid W.