Proces potoczył się szybko i osoba, która miała teoretycznie zajmować się bezpieczeństwem loterii Hot Lotto, a w praktyce wykorzystała luki w systemie dla własnych korzyści została uznana winną zarzucanych jej czynów.
O Eddiem, który chyba jako pierwszy w historii oszukał loterię pisaliśmy w poprzednim artykule o oszustwie Lotto. Po werdykcie wygłoszonym w poniedziałek, który jest prawdopodobnie bezprecedensowy w skali światowej, zarządca loterii z Iowa stwierdził, że ich gry są w pełni bezpieczne. Jak to ma się jednak do faktu, że osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo zdołała oszukać system?
Eddie, 52 letni dyrektor bezpieczeństwa w firmie nadzorującej loterie został skazany za podwójną defraudację. Proces trwał tydzień, a oskarżony był o zainstalowanie specjalnego samokasującego się programu w systemie lotto, który pozwolił mu spreparować wygrywający los w Hot Lotto dnia 29 grudnia 2010 roku, kiedy w kumulacji było 14,4 mln $.
Mimo, że prawnik oskarżonego dysponował dowodami na niewinność, które pozwolą mu wygrać apelację, nic to nie dało. Według władz loterii skazanie Eddiego dowiodło, że mają poprawne systemy bezpieczeństwa, które zaprowadziły ich do przestępcy. Eksperci mówią jednak co innego. Według nich w 2010 roku brakowało tego typu zabezpieczeń lub były za słabe. Nikt nie przewidział, że jedna z niewielu osób posiadających dostęp do komputera loterii będzie potrafiła go wykorzystać do swoich celów. Co więcej, braki te mogły doprowadzić do tego, że Eddie bez problemu na jakiś czas ukrył swoje przestępstwo. Obecnie jest spore niebezpieczeństwo, że znajdą się naśladowcy Tiptona i tym razem będą potrafili zamazać dokładniej ślady zbrodni ucząc się na jego błędach. Takie będzie myślenie złodzieja - jeśli mu się udało to czemu nie spróbować?
Pierwszy przypadek oszustwa Lotto na taką skalę
Skazany nie wykazywał żadnych emocji podczas odczytywania wyroku wczorajszego poranku. Opuścił budynek sądu bez żadnych komentarzy, których oczekiwali dziennikarze. Zostanie na wolności do 9 września, gdy zostanie ustanowiony wyrok. Grozi mu do 10 lat więzienia, aczkolwiek może być on w zawieszeniu. Samo śledztwo rozpoczęło się pod koniec 2011 roku, gdy zauważono próbę wypłaty pieniędzy przez 2 różne osoby. Do wypłaty tych pieniędzy nigdy nie doszło. Eddie próbował w ten sposób rozmyć ślad prowadzący do niego.
Brak dowodów?
Mimo wyroku, obrońca twierdzi, że nie ma bezpośrednich dowodów na winę byłego dyrektora ds. bezpieczeństwa. Nie ma żadnego dowodu w postaci nagrań rozmów czy monitoringu wskazującego, że próba wypłaty była przez niego zlecona. Mimo werdyktu nie jest zdziwiony bo uważa, że sąd oparł się na spekulacjach z braku dowodów. Spekulacjach, które mogą nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością, a przy takiej sprawie i kwotach wyobraźnia pracuje intensywnie. Prawnik twierdzi, że sam fakt słabej ochrony systemu powoduje podważalność zebranych dowodów. Taśmy z monitoringu były przechowywane bez żadnych procedur w piwnicy szefa ochrony, kto wie co w tedy się z nimi działo? Cała ta sprawa powinna wpłynąć na myślenie o bezpieczeństwie systemów informatycznych. Okazuje się bowiem, że nawet w takich newralgicznych miejscach jak systemy odpowiadające za uczciwość loterii zdarzają się krytyczne błędy.
Gracz, który spreparował wygraną w Lotto idzie do więzienia?
Opublikowano: 21.07.2015, autor: Dawid W.